Na pierwszy rzut oka tematyka tego bloga może się wydawać mało pasjonująca. Szczególnie dla osób, które nigdy nie miały problemów z masą ciała czy odczuciem ciężkości organizmu i spadku formy. Ci, którzy od lat tyją „z powietrza”, może znajdą tu coś dla siebie. Ci, którzy być może od lat nie mogą przytyć – być może też znajdą coś dla siebie (choć na ten moment tego nie umiem ocenić na swoim przykładzie).
Odrobina historii
Dodam, że nie jestem lekarzem, więc nie traktuj tego, co tu czytasz, jako porady „eksperta” – raczej zobacz, co robi ktoś inny i jakie to daje efekty. Nie musisz mnie lubić, nie musisz się ze mną zgadzać. Mogę być tą szpilką, która motywuje do własnego szukania!
Wiem tyle, że od ok. 2018 roku zacząłem przybierać drastycznie na wadze. Niby jadłem mało, a kilogram za kilogramem wskakiwał na wagę.
Bywały nawet jakieś wyjazdy, na których praktycznie nic nie jadłem, bo jedzenie mi szkodziło, a dalej – nie dość, że nie chudłem – to masa powoli rosła.
Od 2012 roku przeszedłem z rozmiaru S–M na XXL. Patrząc masowo – z ok. 72 kg dobiłem do 110… Moja waga czasem spadała o 2–3 kg, po czym dalej leciała w górę.
Po co to piszę?
Odpowiedź jest cholernie prosta. Przez lata nie mogłem znaleźć odpowiedzi: WTF?! i wiem, że nie byłem sam!
Wyniki względnie dobre – cukier nie przekraczający 100 na czczo (choć już ostatnio na granicy), ciśnienie jeszcze w normie lub nieznacznie podniesione. Pijąc 4–5 kaw na dobę – chyba i tak całkiem dobrze.
Któryś hormon tarczycy minimalnie na granicy – poza tym „zdrów” jak większość… do pewnego momentu.
Polecana rada, przewijająca się prawie wszędzie?
Jedz mniej, za to częściej!
No i co…? No i ch…
Podczas, gdy ja dużo nie jadłem. Wszystko rozbite na 3–4 posiłki. Kalorycznie może było to 1800–2200 kcal, jeśli to policzyłem. Masa jednak dalej rosła, razem z frustracją.
Dla kogo to piszę?
Może dla Ciebie? Jeśli szukasz jakiejś inspiracji, może innego spojrzenia, którego sam od lat szukałem, by coś zmienić – może skróci to Twą drogę do celu.
Jako programista postaram się pisać zwięźle i na temat, choć pewnie będzie tu też trochę własnych przemyśleń i języka, który może Ci się nie podobać – blog jest mój, język i stwierdzenia też.
Zapraszam.
Dodaj komentarz