Wchodzisz do kuchni podsmażyć kawałek schabu. Ale zanim zdążysz wyjąć patelnię, w głowie już dudni kłębek myśli. Bo na czym smażyć do cholery skoro media mówią jedno, nos drugie, a historia trzecie? No nic rzućmy na to okiem…
Masło – prawie idealne, ale stygmatyzowane przez ileś ostatnich lat
Czymże jest masło? Naturalny, pełnotłusty tłuszcz od krowy.
Zawiera:
- witaminy A, D, K2 (zwłaszcza z masła od krów karmionych trawą – czyli nie to ze sklepu :)),
- cholesterol (czyli budulec hormonów i mózgu),
- kwas masłowy (czyli balsam dla jelit),
- CLA i inne cuda, o których dietetycy mainstreamowi wolą nie mówić.
Kluczowe:
- dobre do smażenia na średnim ogniu,
- nie nadaje się na turbo-wok i duży ogień.
Smalec – tłuszczowy comeback z PRL
Kiedyś był w każdej kuchni. Potem zrobili z niego winnego wszystkiego – od zawałów po koklusz… Dziś wraca do łask.
I dobrze.
Zalety:
- bardzo stabilny termicznie,
- naturalny, bez przetwarzania,
- daje sytość, nie ssanie,
- idealny do smażenia i pieczenia.
Niektórzy powiedzą, że śmierdzi, no ale cóż… Prawda jest taka, że bardzo dobrze znosi wysoką temperaturę i nie staje się toksyczny po przepaleniu.
Margaryna – co to właściwie jest?
Wymyślona jako tani zamiennik masła, produkowana z tego, co zostało po tłoczeniu olejów. To taka przemysłowa podróbka, która udaje coś, czym nigdy nie była. Sprzedawana jako wynalazek przemysłu spożywczego, by „uratować” nas przed cholesterolem. Efekt?
Zamieniliśmy naturalny tłuszcz na przemysłowy mix z emulgatorów, estrów i utwardzaczy. Pachnie zdrowiem na kilometr.
Dawniej zawierała tłuszcze trans. Dziś ponoć nie. Ale nadal to:
- miks olejów roślinnych,
- z dodatkiem aromatów, barwników i bajek marketingowych.
- Całość utwardzona by przypominało masło, a nie olej.
Dla ludzi, którzy nie mają pojęcia co jedzą. Albo gdy na prawdę nie stać Cię na masło – ale wtedy chyba już lepiej z tego zrezygnować i używać masła od święta niż margaryny na co dzień.
Oliwa z oliwek – dobra, ale nie święta
Tak, oliwa ma sens. Zwłaszcza extra virgin.
Oliwa jest pełna:
- polifenoli,
- witaminy E,
- działa lekko przeciwzapalnie.
Pamiętaj jednak, że nie lubi wysokiej temperatury. Druga sprawa, to, że w Polsce to co możesz kupić zwykle nijak się ma do tego co kupisz w krajach gdzie są drzewa oliwne. Ale i tak dobra oliwa jest dobra!
Używaj na zimno. Albo delikatnie na ciepło. Nie używaj do smażenia!
Olej rzepakowy – Kolejny „zdrowy” produkt, dieslowy przysmak!
Promowany jako „olej polski”, „idealny stosunek omega-3:6” i „dla serca”.
W rzeczywistości:
- rafinowany,
- mocno przetwarzany,
- bardzo wrażliwy na ciepło,
- promujący stan zapalny przy długim stosowaniu.
Rzepak techniczny był i jest świetny dla silników. Olej rzepakowy rafinowany też może się tam sprawdzić. Ale niekoniecznie w twoim ciele. Dawniej na forum Citroena AX pisali, że dobrze jeździ na oleju z Sellgrossa. Tylko śmierdzą spaliny jak z taniego baru.
Na czym smażyć, czym smarować, co do sałatki?
Tłuszcz | Do czego? | Werdykt |
---|---|---|
Smalec | smażenie, pieczenie | Tak, szczególnie do smażenia |
Masło | gotowanie, kanapki, jajecznica | Tak, śmiało |
Margaryna | przemysł, nie kuchnia | Nie |
Oliwa | zimne dania, lekki ogień | Tak, ale nie do smażenia |
Rzepak | ewentualnie do zawiasów, B7 | Unikaj, jeśli możesz, ponoć silniki diesla też wolą czystą ropę 🙂 |

Podsumowanie
Twoje ciało nie potrzebuje tłuszczu „fit” ani „light”. Potrzebuje tłuszczu, który coś wnosi: witaminy, energię, stabilność.
Masło, smalec, oliwa – to są produkty z tradycją – jedzone od setek lat.
Margaryna i olej rzepakowy? To hit ostatnich lat. Marketing i przemysł w pełni.
Nie musisz być dietetykiem. Wystarczy, że zadasz sobie jedno pytanie:
Czy to coś jadła moja babcia jak była młoda?
Jeśli tak – jest duża szansa, że pożyjesz długo! Jeśli nie – chcesz to próbuj – w telewizji przecież mówili, że zdrowe. Ktoś to musi zweryfikować! Ja daję szansę innym. Co ty zrobisz?