Zacznijmy od tego, że ani cukier, ani słodzik nie jest Ci potrzebny do życia. Uwielbiamy jednak ten cudowny słodki smak, więc i jednego, i drugiego jest wszędzie za dużo.
Wiele osób próbuje „sprytnie” ominąć problem – zamieniając cukier na słodzik. Tylko… czy to rozwiązanie ma szansę na prawdę działać, czy to po prostu kolejny Fit Paradox?
Cukier – wróg znany, choć ciut bezczelny
Cukier wali prostu z mostu i odpala cały proces:
- Glukoza → skok cukru we krwi
- Insulina → magazynuj tłuszcz
- 2h później → ssie Cię jak odkurzacz na turbo
Jesz więcej, bo głód wraca szybciej niż posiłek dotarł do jelita cienkiego. Ale przynajmniej wiesz, że grzeszysz. Tu nie ma udawania – wszystko jest proste!.
Słodziki – wróg z uśmiechem
Z zewnątrz – piękne. Zero kalorii, zero cukru, samo zdrowie!
Ale wystarczy 3 łyki „zero coli” albo jogurtu z sukralozą, żeby poczuć ten specyficzny, chemiczny posmaczek.
– Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie od razu jest tak, że wyczuwam w smaku tę nutkę „zdrowia” – dziwnie cierpnie mi język po asprtamie, a sukraloza pozostawia taki gładki język…
Ponieważ ich nie lubię to korzystam z nich tylko w ostateczności (i w mikro ilościach) więc inne objawy, o których czasem pisze Internet u mnie nie występują!
Co słodzik robi w głowie?
Biorąc łyk lub kęs czegoś słodkiego dajesz mózgowi sygnał: będzie energia, ale kalorii nie ma więc cały plan idzie w łeb.
Efekt?
– rozregulowane łaknienie
– zachcianki (bo czymś by to należało zagryźć)
– szukanie „czegoś jeszcze”
– a czasem nawet podbicie insuliny (tak, niektóre słodziki to potrafią! – zdzwiony? ja też byłem!)
Najgorsze z najgorszych?
- Aspartam – smak jak z oranżady za 99gr/l, często daje dziwny posmak i ponoć bóle głowy
- Sukraloza – niby neutralna, ale u wielu zostawia również dziwne odczucia
- Maltitol, sorbitol, erytrytol – gastryczna wojna w 2 godziny po spożyciu – oczywiście nie u wszystkich
A zdrowie – na pewno jest OK?
Długoterminowy wpływ słodzików? Nikt tak naprawdę nie wie.
Trudno mówić o tym czy coś jest zdrowe kiedy w teorii zdrowsze być powinno… ale cholera wie. Za branżą żywieniową stoją olbrzymie pieniądze. Trudno powiedzieć czy giganci tworzący swoje fit produkty chcieliby zmiany postrzegania tego co dodają. Z dgrugiej strony konsumenci chcą taniej – a słodziki są tańsze niż cukier – więc rynek odpowiada na potrzeby. Czy tanio znaczy zdrowo to już inna kwestia.
Więc co wybrać?
Cukier jest jak wróg, który wali w twarz – przynajmniej wiesz, z kim masz do czynienia, bo organizm czuje, że szczypie!.
Słodzik to fałszywy kolega – głaszcze Cię po głowie, a potem robi partyzantkę w jelitach i głowie.
Mój wybór?
Na co dzień nie używam ani jednego, ani drugiego – jeśli mam ochotę na słodkie, to jem świadomie coś ze zwykłym cukrem. Wiem przynajmniej, że smak będzie dobry i „produkt finalny” zachowa kształt na wyjściu!
Nie bawię się w udawanie, że „fit deser” mnie uratuje.
Nie piję też g. ze słodzikami, bo ich nie cierpię za tą nutkę! Może mam przez to łatwiej.
Ogólnie prawda jest taka, że obecnie słodzonych napojów przez ostatnie 4 miesiące wypiłem łącznie może litr… Tak daje się żyć bez izotoników i napojów energetycznych oraz soków! Lody jednak lubię i czasem zjem gałkę czy dwie w towarzystwie czarnej kawy! Smacznie, z głową – choć wiem, że to też syf!
Dodaj komentarz