Jak zacząć jeść mniej węglowodanów bez dramatów?

Myśląc o węglowodanach wiele osób od razu myśli – ej , ale ja nie jem prawie słodkiego – więc o co Ci chodzi. No właśnie chodzi nie tyle o słodkie, co o wszystko inne co w na koniec trawienia staje się glukozą, którą tak kocha Twój organizm. Mówimy o tym ile energii w Twoim zwykłym dniu pochodzi z „węgli”. Dobra koniec teorii – prawda jest taka, że jest łatwiej niż myślisz – sam się o tym przekonałem i zaraz pokaże dlaczego!

1. Nie musisz od razu jechać w keto hardcore

Nie musisz wyrzucać bułki do kosza i płakać nad makaronem czy ziemniakiem. Zacznij od małych kroków, ale jedz dalej dobrze i smacznie – to nie operacja na otwartym mózgu – masz żyć!

Więc co: Zrezygnuj z drugiej porcji chleba lub krój połowę cieńsze kromki dalej jedząc np 2 kromki. Zostaw ziemniaki, ale weź dwa małe a nie pół garnka. Zobacz dlaczego włosi nie są grubasami.


2. Zamień, a nie eliminuj

Nie musisz od razu jeść tylko steków i karkówki. Zamień bułkę pszenną na żytnią, owsiankę na jajka, batonik na orzechy itd.

Konkrety:

  • Zamiast owocowego jogurtu → jogurt naturalny + kilka malin czy truskawek (ale bez tego „fit” musli)
  • Zamiast płatków → jajecznica lub twarożek półtłusty ze szczypiorkiem

3. Nie licz – obserwuj

Nie musisz być księgowym makroskładników. Zauważ, jak się czujesz po śniadaniu z jajek vs po owsiance z bananem. Jedz i pozwól sobie poczuć kiedy jesteś już najedzony. Zakończ jak jesteś syty – nawet jak coś masz jeszcze na talerzu.


4. Jedz tak, by się nasycić

Węgle (chlebki, bułeczki, makaroniki, ryż, ziemniaki) często lecą w nadmiarze, bo jesz za mało tłuszczu i białka. Organizm chce więcej – więc krzyczy: „dawaj bułę!”

Pro tip: Jak odjąłeś kromkę chleba – dorzuć sera i wędliny, zapodaj jajo czy twarożek – ale nie light, tylko konkret!


5. Jedz świadomie – bez demonizacji

Makaron Cię nie zabije. Ale jeśli po nim chcesz spać, ziewasz, a brzuch robi „balon” – może to znak?

Polskie spaghetti to wiadro makaronu i trochę sosu z mięsem. Zmień proporcje i okaże się, że najesz się porcją z małego talerzyka. Mięso mielone syci bardzo dobrze, ale jak masz go mniej niż 50g to nie dziw się dlaczego jesz 300g makaronu.


6. Plan awaryjny: Co jeść, gdy nie ma nic?

Trzymaj w lodówce: jajka, kiełbasa, ser, ogórki kiszone. W szafce: tuńczyk, sardynki, migdały.

A słodkości po prostu niemiej w domu – to najłatwiejsza droga by nie włożyć ich do ust kiedy „coś byś przegryzł”


7. Ustal swoje „minimum węgli”

Nie chodzi o zero. Chodzi o to, by nie było ich 300g dziennie z pieczywa, płatków, soków i owoców.

U mnie bez większych kombinacji i zastanawiania się jestem na poziomie ok 100-150g dziennie – jak?

  • dwie cieniutkie kromki chleba żytniego na śniadanie (50g chleba – ok. 25g węgli)
  • ok 100g-150g ziemniaków na obiad (15-30g węgli)
  • dwie cieniutkie kromki chleba żytniego na kolacje (50g chleba – ok. 25g węgli)
  • do tego dochodzi coś z warzyw – pomidor, ogórek, rzodkiewka itp. (może 10-20g węgli)
  • co któryś dzień zjem coś innego słodkiego na, co mam ochotę – czy to kawiarnia i lody – ale jedna gałka (tak, daje się poprosić gałkę pół na pół) a nie 3. Mogę też zjeść kawałek czekolady czy ciasta – ale od czasu do czasu – zresztą jak dobrze jem to nawet nie mam chęci na słodkie.
  • owoce traktuje właściwie tak samo jak lody czy batonika – mogę zjeść jabłko, mandarynkę czy coś innego – ale co jakiś czas coś co mieści się w ręce a nie pół kilo co dziennie – i jeszcze nie daj boże podzielone na 3 razy w ciągu dnia – vivat insulinoporność!
  • w temacie insulinoporności to kopała mnie też w d. kawa z mlekiem 5x dziennie – litr mleka to 50g węglowodanów – a prawie tyle piłem – teraz piję czarną.

8. Jedz z półmiska nie z talerza

Jeśli masz już porcję na talerzu to będziesz dążyć do jej zjedzenia. Jeśli jest na półmisku czy w salaterce to możesz sobie dołożyć – ale nie musisz!

Naucz się nakładać sobie mniej i dokładać jak zjesz i dalej jesteś głodny. Szczególnie zwróć uwagę na ilość ryżu ziemniaków czy makaronu. Jest ciut więcej zabawy w takim podaniu, ale w praktyce nie dopychasz, żarcia i najadasz się szybciej niż myślisz.


9. Bez chleba się nie najesz

Gówno prawda! Nic więcej!

Tu taka obserwacja z tego jak ludzie jedzą w hotelach w których jest szwedzki stół – osoby szczupłe wrzucały na talerz zwykle jajecznice, kiełbaski, sery, trochę wędlin i sporo warzyw – chleb był tylko dodatkiem. Osoby „o bardziej opływowych” (jak ja przez ostatnich 7 lat) kształtach miały z automatu na talerzach dużo pieczywa i mało konkretu. Co ciekawe, to te osoby leciały po dokładkę przynosząc jeszcze więcej pieczywa, jogurcik lub owoce!

10. Ale bez paniki – to nie religia

Zjadłeś pączka lub lody? Świat się nie kończy. Ale niech to nie będzie codzienność, bo będzie kopać Cię w d. O to chodzi, nic więcej.

Pomimo tego, że to nie religia to pamiętaj, że za jedzenie produktów z „fit” lub „light” na opakowaniu i tak czeka Cię kara! Jak w każdym przypadku gdy nie używasz mózgu tylko bezmyślnie wierzysz!


Jeśli temat Cię zainteresował – zobacz jak zacząć dietę dla opornych – która właściwie nie ma nic wspólnego z dietą (a w moim przypadku zdjęła ponad 15kg w 4 miesiące) – zresztą sam zobaczysz!

Podziel się:

Autor:

Więcej w zakładce: kim jestem?

Komentarze

2 odpowiedzi do „Jak zacząć jeść mniej węglowodanów bez dramatów?”

  1. Awatar Photopolis
    Photopolis

    Piszesz mądrze i z wyczuciem.Tekst był wyjątkowo przystępny. Forma i treść – jedno wspiera drugie. Widać, że ktoś tu nie tylko pisze, ale też dogłębnie przemyślał temat. Czy coś Cię szczególnie zaskoczyło podczas przygotowywania wpisu? Skąd czerpiesz inspiracje do takich treści?

    1. Awatar Wojciech

      7 lat tycia, skłania do zbierania wiedzy – w końcu coś musiało zadziałać 🙂 Może innym pójdzie szybciej dzięki temu blogowi