Insulinooporność to jedno z tych pojęć, które robią karierę w Internecie, ale najgorsze to, że dla wielu z nas to po prostu rzeczywistość, która często jest niezdiagnozowana. W 2024 roku i wcześniej mój dzień w zakresie jedzenie wyglądał klasycznie. A co z cukrem i insuliną? Dziś chyba już wiem, ale wtedy nie wiedziałem, bo cukier w normie…
Stary sposób żywienia…
Śniadanie? dwie kromki chleba lub kajzerka z twarożkiem czy innym serem. Kawa z mlekiem o 9:00, druga kawa o 10:30. Obiad – klasyka: spaghetti / jakieś mięcho z ziemniakami / czy ryz z czymś. Popołudnie? Kawa, kawa, lody albo jakieś owocki i znów kawa, albo jakiś napój. A na koniec dnia, koło 19:00-21:00, dwie kromki chleba z chudą szynką i pomidorem. Niby wszystko „fit”, ale poziom insuliny zapewne skakał jak szalony.
Do 23, kiedy kładłem się spać, organizm był już po całym dniu rollercoastera. Poziom insuliny nie miał kiedy się uspokoić przez cały dzień. Gdyby to przełożyć na wykres – mielibyśmy ostre zęby piły. A potem próbę wyciszenia w nocy – ale przerwa była krótka.
Nowy sposób żywienia…
W 2025 roku postanowiłem coś zmienić. Rytm zmienił się wraz z bazowymi założeniami – koniec kawy z mlekiem, koniec węgli z białej mąki. Dopuszczam tylko razową i od czasu do czasu małe ziemniaki czy dwie łyżki ryżu. do Tego koniec napojów i ograniczenie lodów.
Śniadanie o 8:00: jajecznica na boczku z cebulką, świeże pomidory, plastery sera, cienki chleb żytni z masłem. Później czarna kawa. Herbata bez cukru. I dopiero o na obiad konkret – pieczone mięso, cebula, surówka z kapusty i pomidorów. Bez sosów (śmietana z oliwą to nie sos 🙂 ), prawie bez węgli, bez jazdy, bez wzdęcia. Jak obiad wjeżdża później i jest konkret to nie ma kolacji, ale to nie dlatego, że tak postanowiłem – nie jestem głodny to nie jem. Zobacz jak „mniej więcej” wyglądałby poziom insuliny przy dwóch posiłkach względem wcześniejszego sposobu żarcia i zalewani się kawą z mlekiem 4-5 x na dobę.

Jak obiad jest wcześniej lub jest mniejszy to wieczorem zjem jeszcze jakieś kanapki w moim stylu. Tak mniej więcej by to wyglądało na wykresie. (PS. GPT już coś pozmieniał w opisach generując, ale sens jest!) Startowaliśmy z opisu mojej diety z 2024 – były 3 posiłki i 4 kawy – a wyszła mu „dieta z 6 posiłkami”…

Efekt zmiany diety?
Zdecydowanie bardziej wyrównany poziom insuliny przez cały dzień. Nie ma skoków. Nie ma zjazdów. W nocy organizm się regeneruje, a rano nie ma prawdopodobnie, aż takiego efektu wrzasku. (To wiem od znajomego, który ma czujnik glukozy w ramieniu i trochę zmodyfikował dietę w podobnym kierunku. Wykres poranny się „wypłaszczył”. Zresztą całodzienny też.) Ja sam nie monitoruje tego. Widzę tylko różnicę w tym jak się czuję.
To nie jest dieta cud. To nie jest keto. To po prostu inne proporcje, mniej śmieci, mniej zbędnych węgli, więcej prawdziwego jedzenia. I efekt? Mniejsza insulinooporność, mniej zmulenia, mniej kilogramów i więcej energii.
Dieta dla opornych to nie rewolucja. To ewolucja. Małe kroki. Zamiast bułki – jajko. Zamiast lodów – kabanos. Zamiast mlecznej kawy co godzinę – czarna bez cukru. Potencjalnym kosztem może być lepszy ekspres do kawy, bo mleko poprawia smak kawy ze słabego ekspresu 🙂
Ale… gdzie badania ja siem Ciebie pytom?
Nie ma, jedynie są to moje doświadczenia. Po 7-8 latach przybierania na wadze te zmiany sprawiły, że w końcu schudłem. W momencie pisania tego artykułu jest to zjazd ze 110 do 95 kg. Całe 15kg w około 4 miesiące. A badania.. hmm. to sobie muszę kiedyś zrobić, bo zakładam, że cukier jest już na innym poziomie niż był i inne składowe również 🙂 Skoro tak mocno zmieniła się masa, stan skóry, zniknął refluks, zgaga i jeszcze kilka innych cudowności…
Jak testowałeś podobne zmiany w diecie i chcesz podzielić się swoja historią zapraszam do dodania komentarza.
Dodaj komentarz