Dieta dla Opornych – jak zacząć?

Świetne pytanie Milordzie… Wiem na ten moment tyle, ile sam doświadczyłem jak zaczynałem inne żywienie. Wiem też, że dla mnie było warto. Skończył się refluks, zgaga i ciągła chęć na podjadanie lub wypicie czegoś smakowego. No więc przeprowadzę Cię kawałek po tym jak to się zaczęło… i jak straciłem 15kg w 4 miesiące!

Co mnie zmotywowało?

Przez ileś lat próbowałem różnych rozwiązań, które nie przynosiły rezultatów. Chodziłem więcej, jadłem mniej, jadłem częściej. Sprawdziłem nawet keto latając z kalkulatorem i excelem… Wiedziałem, że wiele rzeczy, które sprawdziłem u mnie nie działa. Zakładałem, że robiłem coś źle – ale w przypadku KETO po prostu odpuściłem – jadłem tak 2 tygodnie i poczułem, że tak nie mogę!

Tym razem motywator okazał się już banalny, wiedziałem, że nie dam rady dalej tak jak było. 110 kg i BMI 35 to już było za „GRUBO”! Plusem było to, że szukałem rozwiązania już wcześniej, wydawało mi się, że znalazłem, trzeba było tylko zacząć. No więc jak…?

Pierwsze kroki na Diecie dla Opornych

W pierwsze fazie drastycznie przyciąłem węglowodany. Z jadłospisu z dnia na dzień wyleciał chleb, ryż, ziemniaki, makarony, kasze oraz owoce. Czyli, rzeczy, na które testując KETO szukałem zamienników. Tu zostały WYCIĘTĘ do zera. Słodkie napoje, soki, izotoniki, kawa z mlekiem, mleko, jako takie… ZERO!

Upiekłem 2-3 kilo karkówki, a później jeszcze drugie tyle schabu.

Zrobiłem tylko jeden wyjątek dla węgli – dopuściłem odrobinę chleba żytniego – początkowo jedną kromeczkę na dzień.

Przez te kilka dni moje posiłki wyglądały mniej więcej tak – mięcho leciało po konkrecie!

Czy bardziej sałatkowo – bo ile czasu można jeść mięcho w plastrach

Oczywiście pojawiały się różne wariacje np z camembertem

Śmietana 18% stała sie moim przyjacielem -tak jak i oliwa z oliwek:

A kolacja czy śniadanie mogła wyglądać w tym czasie tak:

Tak wyglądał tydzień czy dwa – nie liczyłem tego dokładnie

Kluczowe było to, że w tym czasie faktycznie nie było właściwie owoców – może 2 mandarynki przez całe ten czas! Nie było kawy z mlekiem, nie było przekąsek i nie było praktycznie węglowodanów, które gościły na talerzu co dzień. (Tylko gdzieś ta kromka żytniego czasem).

Nie było też chęci do podjadania, bo jadłem na tyle dużo, że byłem mocno syty i spokojnie mogłem nie myśleć o jedzeniu po 7-8h. Wielokrotnie było tylko śniadanie i obiad i nic więcej. Nie dlatego, że głodowałem – byłem cały czas najedzony!

Monotonia wjechała na stół…

Okazuje się, że monotonia daje się we znaki dość szybko – na ch. upiekłem tyle karkówki czy schabu…? Zrobiłem to po to, bym jak zgłodnieje wiem, że mogę ukroić sobie kawał mięcha, a nie zjeść jabłko. Plus taki, że było chłodno i mięso mogło stać za oknem 🙂

W między czasie organizmy dość mocno przyzwyczaił się już do tego, że dostaje inne posiłki. Chyba nie miał wyjścia.

Do diety zaczęły zacząłem dokładać więcej warzyw oraz zacząłem sobie też pozwalać na jednego małego ziemniaczka (lub dwa mikro – razem pewnie 50-80g) do obiadu. Do kolacji czy obiadu miałem dalej „jedna kromkę” ale w postaci dwóch. Zobacz co mam na myśli:

Porównaj grubość masła do grubości kromki – niestety nie miałem banana dla skali…

Idąc dalej – bardzo polubiłem się z jajecznicą i ona właściwie gości na moim stole od tego czasu właściwie non stop. Mam wrażenie, że w dużej mierze to właśnie jajka pomogły ogarnąć ten temat. Stąd m.in. napisałem artykuł: Złap wagę za jaja

W trzech żołnierskich słowach…

Wydaje mi się, że tak jak w przypadku każdego uzależniania, najłatwiej jest odciąć całość jednym strzałem i kazać organizmowi funkcjonować bez tego, od czego jest uzależniony – tu mam na myśli uzależnienie od cukru! Jeśli przetrwasz pierwsze dwa tygodnie dalej nie będzie już ssania na słodkie! Twój organizm, zadba o to by cukier pozyskać z tego co jesz lub z tego co zgromadził przez lata. Przecież masz na brzuchu kilkadziesiąt tysięcy kalorii… Jeden kg ludzkiego tłuszczu to 7700kcal!

Tu jeszcze jedna ciekawostka – kiedy zaczynasz jeść tłusto a nie „light” to okazuję się, że na prawdę jesteś najedzony! Nie ma katorgi, nie ma smutku czy złości. Jesteś syty i nie musisz poświęcać tyle uwagi jedzeniu! Czujesz się lepiej, nie masz zgagi – już po kilku dniach – bo nie masz chęci tyle pchać w siebie!

Oczywiście nie mam pojęcia czy u Ciebie będzie tak samo, ale po sobie wiedzę, ze warto było spróbować!

Ps. Zapominałem o jednej rzeczy – zanim przeskoczyłem na taką dietę zrobiłem sobie post 24-48h. Poszło raczej bez wysiłku. W sobotę zjadłem kolację i w poniedziałek rano śniadanie, ale już inne 🙂 Ale nie wiem czy miało to jakieś znaczenie…

Podziel się:

Autor:

Więcej w zakładce: kim jestem?

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *