W poprzednich wpisach pisałem, że jadłem mało, ruszałem się, a mimo to tyłem. Dziś pogadamy o tym, co za tym może stać. Tak po ludzku. Bez tabelek z PubMedu i turbo mądrości.
Temat nazywa się insulinooporność, ale spokojnie – nie trzeba być endokrynologiem, żeby to ogarnąć. Trzeba tylko chwilę pomyśleć i nie łykać tekstów typu „jedz mniej, ruszaj się więcej”. Bo jakby to działało, to ani ty byś tego nie czytał, ani ja nie pisał.
Insulina – ziomek z kluczem
Wyobraź sobie, że zjadasz coś z węglowodanami– chleb, ryż, lody, jabłko, mleko, cokolwiek. Twój organizm robi z tego glukozę, czyli paliwo dla komórek. Ale te komórki nie zjadają cukru ot tak, same z siebie. Potrzebny jest klucz.
I tu cała w bieli wchodzi insulina – hormon, który mówi: „Elo, dostawa, otwierać drzwi!”. Komórki mięśniowe, wątroba i inne słyszą to i mówią: „Spoko, wpadaj z tą glukozą”. Cukier trafia do środka i jest spalany albo odkładany na później.
Tak działa zdrowy człowiek.
Tylko że… jak cały czas dzwonisz do drzwi, to przestają Ci otwierać
I tu wjeżdża insulinooporność. Jak non stop jesz (nawet mało, ale często), jak żresz węgle co 2-3 godziny (bo tak polecają w necie), to Twój organizm robi jedno: produkuje insulinę. Bez przerwy. Dodaj tu jeszcze te moje 2-3 kawy z mlekiem między posiłkami – to był pełen odjazd!
Komórki mają tego dość. Jakby co godzinę, żona dzwoniła z pytaniem co u Ciebie słychać to po miesiącu pozew już byłby w drodze lub przynajmniej „zapominałbyś” telefonu zabierać ze sobą. No i komórki robią to samo. Nie mogą się rozwieść to chociaż nie odbiorą telefonu… Cukier zostaje we krwi, a organizm mówi: „o cholera, komórki głodne!” i robi… jeszcze więcej insuliny.
Insulina do kwadratu.
I tu wjeżdża grubas. Ale też nie do końca.
Co się dzieje, gdy glukoza nie wchodzi do mięśni, a insuliny jest od cholery? Organizm robi backup: „pakujemy do tłuszczu!” – tak na zaś…, które nigdy się nie pojawi…
Tak to właśnie działa przy insulinooporności – organizm niby dostaje jedzenie, a jednak nie może z niego w pełni skorzystać. Glukoza nie wchodzi do komórek, więc zamiast energii masz magazyn. Dlatego wiele osób z IO mówi: „Jem mało, a i tak tyję!”. Bo tu nie chodzi o ilość, tylko o to jak reaguje Twoja insulina.
Tkanka tłuszczowa to magazyn awaryjny, który budował się nam by przetrwać w okresie głodu i by w razie czego buforować nadmiary – tak jak plik wymiany jak w Windowsie…
Buforuje nadmiar danych z pamięci operacyjnej i oddaje jak potrzeba. W sumie sam mechanizm jest faktycznie podobny – bo jest wolny, ale możemy w nim dużo upchnąć. Gorzej kiedy my próbujemy cały czas do niego zapisywać, a zapominamy z niego wybierać.
Insulina jest właśnie sygnałem zapisz. Nie pojawia się jednak zapis odczytu i wyrzucenia zbędnych rzeczy do kosza. A wszystko w życiu ma swoje granice. Więc kiedyś pojemność się kończy… Co ciekawe w komputerze możliwy jest zapis i odczyta naprzemiennie. A by zadziało tu w człowieku musisz zakończyć zapis i poczekać jakiś czas by nastąpił odczyt. Jak poleci nowy zapis znów musisz czekać…
I teraz najlepsze – nawet jak zjesz mało, to ten sygnał „masz zjeść więcej” nie znika. Bo komórki głodne, bo cukier krąży, bo insulina szaleje. I tak tyjesz z powietrza.
Ćwiczysz i… dalej rośniesz. Ale nie tak, jak chcesz.
Ja w pewnym momencie zacząłem machać hantlami. Bez jakiegoś KFD, bez kreatyny, bez kurczaka na parze. A tu łapy robią się jak z siłki. Brzmi super?
Nie do końca.
Insulina działa też na mięśnie.
To nie tylko hormon od tłuszczu i cukru – to hormon od budowy. Pobudza syntezę białek, tłumi ich rozpad. Czyli jak już coś tam dźwigasz, to insulina mówi:
„Dobra, chłop coś robi – pakować mięśnie!”
Mięśnie rosną, czasem aż za bardzo – i niekoniecznie czysto. Bo przy okazji insulina zatrzymuje wodę, daje lekkie „nabicie”, czasem bez definicji. I tak stajesz się… nabity grubas. Chudnięcie nie idzie, brzuch stoi, ale łapa ładna. No i co z tego?
Skąd to się bierze, czyli jak robi się z siebie ludzika Michelin?
Tyle, że bardziej wygładzonego, bo puchnącego dodatkowo od wody zatrzymanej w tkankach,
Lista jest prosta:
- Jesz często, nawet jeśli mało
- Podjadasz małe rzeczy (jabłka, mleko, kawa z mlekiem, jakiś lodzik, winogrona… niby zdrowo)
- Nie dajesz organizmowi odpocząć od insuliny
- Śpisz krótko, stresujesz się, siedzisz cały dzień
- Można jeszcze dodać, że jesz późno wieczorem i zaczynasz od wczesnego śniadanka
Efekt: cukier nie może się dostać do mięśni (bo po co im on), insulinę masz ciągle wysoko, a tłuszcz magazynujesz jak niedźwiedź przed zimą.
Co z tym zrobić?
O tym pogadamy następnym razem, ale jedno już mogę powiedzieć – „mniej i częściej” to droga donikąd. To jak dolewanie paliwa do przepełnionego baku. Mniej wieczorem dało faktycznie jeden plus – mniejszy refluks i zgaga. Waga bez zmian!
Skoro kalorie i ich liczenie średnio się spinają. Okazuje się, że rada mniej i częściej nie działa. Skoro pojawił się temat wysokiego poziomu insuliny. Skoro wiemy już, że odczyt i zapis nie działa ani równolegle ani naprzemiennie w krótkich jednostkach czasu. To może trzeba zadać inne pytanie?
„Jak dać ciału sygnał: teraz nie magazynujemy, teraz spalamy – który zdąży zadziałać?.”
Ale to już będzie w kolejnym wpisie.
>> jak chcesz więcej i bardziej medycznie przejdź na: https://pacjent.gov.pl/aktualnosc/insulinoopornosc-czy-prowadzi-do-cukrzycy
Dodaj komentarz